Kosmetyczni ulubieńcy roku 2019
Ulubieńcy roku 2019. Nikogo chyba nie powinno dziwić, że przyszła pora na ulubieńców 🙂 Tak więc dziś podsumuje dla Was – po kątem kosmetycznym – miniony rok. Pozostanę przy mojej “specjalizacji” czyli głownie to będę kosmetyki i akcesoria około makijażowe. Delikatnie tylko zahaczę o obszar włosów.
Nie pokażę Wam tutaj zastraszającej ilości kosmetyków, nawet nie będę wymieniać po jednym z każdej dziedziny. Wybrałam tylko te kosmetyki i akcesoria bez których nie wyobrażam sobie wykonywania (swojego) makijażu, a jednocześnie takie dla których ciężko by mi było znaleźć odpowiedniki. Dlatego też nie podam np pudru czy korektora, gdyż używałam w ostatnich miesiącach kilku naprzemiennie.
Tak więc pokażę Wam takie największe perełki 🙂
Dodam jeszcze, że po większą część kosmetyków, które podawałam Wam w podobnym poście rok temu nad sięgam! Znajdziecie go tutaj.
A teraz przejdźmy już do konkretów:
Kosmetyczny ulubieńcy roku 2019:
Kolorówka:
Krem BB – Holika holika Petit Bouncing
Najlepszy krem BB dla cer mieszanych, jaki używałam. Dość gęsty, z fajnie dopasowującym się kolorem do skóry. Jak na krem BB ma fajne krycie, choć nie oczekujcie cudów. Bardzo często po niego sięgam gdy mam ochotę na coś lżejszego, co będzie ładnie wyglądać. Ale jednocześnie gdy wiem że makijaż “potrzebuje” na kilka godzin, a nie na cały dzień. Przy mojej mieszanej cerze po całym dniu świecenie się jest spore, nie oszukujmy się, to jest krem BB. Za to najlepszy!
Podkład – Maybelline New York Stay Matte 24h (nr 03 niestety niedostępny w PL)
I to jest jedyny produkt z pokazywanych w zeszłorocznym zestawieniu, którego mimo wszystko postanowiłam tutaj pokazać ponownie.
To jest JEDYNY podkład, który tak długo wytrzymuje w niezmiennej formie na mojej twarzy.
Nie waży się, dobrze zagruntowany w liniach mimicznych wytrzymuje najdłużej nie wchodząc w nie. Najdłużej się nie wyświeca.
Przegrał nawet starcie z Pro filtr Fenty Beauty (ten się szybciej wyświeca) oraz z Always Fabulous z Bourjois (temu zdarza się ważyć). Zostało mi jeszcze przetestować Este Lauder DW ;D
Dodam że mam cerę mieszaną, a do tego problemy hormonalne.
Minusem jest kolorystyka. Nie dość, że dostępna w Polsce jest okrojona, to jeszcze ten jasny odcień, który ja kupuje w Niemczech, jest owszem dość jasny ale różowy.
Baza pod cienie do powiek – Catrice Eye foundation
Ta baza to mój HIT.
Jakbym z całego tego zestawienia miała wybrać tylko JEDEN produkt, byłaby to ta właśnie baza!
Owszem, jest to baza przeźroczysta, czego dużo osób nie lubi, gdyż nie zakrywa od razu żyłek itd. Jednak w takim przypadku wystarczy nałożyć na nią beżowy cień.
Dlaczego tak uwielbiam tą bazę?
Bo oprócz tego, że świetnie się sprawdza tradycyjnie jako baza pod cienie. Ale także ja jej używam jako odpowiednik Nyx Glitter primera! Tak.
I powiem Wam, że zawsze jak słyszę, że “Nyx glitter primer to niezawodny produkt, który u każdego się sprawdza, jak beton trzyma cienie i jest nie do zdarcia nawet na najbardziej problematycznych powiekach”…….. to mnie trafia! Bo na moich oczach cienie/pigmenty nałożone na Nyx glitter primer się rolują! I to dość szybko.
Natomiast na tej bazie Catrice nie! Używam jej na gołą powiekę oraz później, miejscowo pod brokaty, pigmenty, cienie błyszczące. Podbija ich blask, trzyma idealnie i długo.
! Nawet ostatnio miałam klientkę, która (czego nie pochwalam) poszła spać w makijażu, wykorzystując go następnego dnia – nadal miała błyszczące cienie w nienaruszonym stanie! Właśnie na tej bazie.
Także gorąco polecam!
I przy okazji zapraszam na makijaże ;p mieszkanki Łańcuta i okolic, gdyż zaczęłam malować nie tylko siebie ;).
Eyeliner – Eveline – Celebrities
Dość nowe odkrycie. Testowałam jakiś czas najbardziej kultowy liner Eveline czyli Precise brush liner i muszę przyznać, że chętniej sięgam po Celebrities! Owszem, precise brush liner jest dużo prostszy w malowaniu jaskółki, jest precyzyjny, można wyrysować ostrą końcówkę. Czego nie można powiedzieć o linerze Celebrities, jednak wygrywa on dla mnie samym tuszem. To jedyny liner, który nie rozlewa mi się w wewnętrznym kąciku. A do tego ma matowe wykończenie. Końcówka nie jest dla mnie za bardzo problematyczna, gdyż mam doświadczenie w malowaniu kresek. Jeśli jednak ktoś ma z problem z aplikatorem linera Celebrities, polecam użyć swojego, precyzyjnego pędzelka.
Paleta cieni – Affect Pure Passion.
Myślę, że jest niewiele osób, które tej palety nie znają. Ma bardzo uniwersalne cienie. Neutralną kolorystykę. Jest także świetna do makijaży ślubnych.
Przyznam, mam słabość do palet cieni i mam ich sporo… Dużo z nich ma też mało popularne, kolorowe cienie. Dlatego też sama jestem zdziwiona, że akurat ta paleta trafiła do mojego zostawienia. Jednak chcąc być rzetelną, muszę przyznać, że właśnie po paletę Pure Passion sięgałam w roku 2019 najczęściej.
Turbo pigmenty – Glam-shop Turbo glow.
Turbo pigmentów tym bardziej chyba nie trzeba Wam przedstawiać 🙂 Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym wyżej wymienionej palety nie uzupełniła odpowiednią dawką błysku i koloru 🙂 Dlatego dodałam do zestawienia turbo pigmenty (oraz jeden turbo plus). Sama się zastanawiam, dlaczego tak późno, bo aż w czerwcu’19 po nie sięgnęłam. No i faktycznie… trzeba z nimi uważać – bo z nimi jak z tatuażami, na jednym się nie kończy 😀 i ciągle chcesz więcej!
Więcej o nich pisałam tutaj.
A oto moja kolekcja na dzień dzisiejszy:
Od góry, od lewej:
Vegas bis, Laser, Zyg-zak, Posejdon (turbo plus),
Steryd, Druid, Tiul, Koliber,
Gwiazda, Wata cukrowa
.
Skoro już jesteśmy przy makijażu oczu, to przejdźmy do pędzli do makijażu oczu:
Jak widzicie na zdjęciu, oddzieliłam na nim większość pędzli od dwóch.
A to dlatego że:
te po lewej to są pędzle, bez których nie wyobrażam sobie makijażu oczu ogólnie,
natomiast te dwa po prawej to są one moim odkryciem i nie wyobrażam sobie bez nich makijażu na klientkach.
Pędzle z pierwszej części:
Od prawej:
Maestro 480/10 i Maestro 481.
Jak widzicie jest to większy i mniejszy pędzel do blendowania. Tutaj akurat włosie naturalne, jednak lubię używać i naturalnego włosia i syntetycznego do blendowania.
Później Zoeva 237 czyli płaski, precyzyjny pędzelek. Bez takiego kształtu pędzla ciężko mi się obejść. Może dlatego mam aż cztery wersje takiego pędzla 😀 Co zobaczycie na zdjęciu poniżej. Jak widać, nie trudno znaleźć taki kształt bez względu na markę.
Od góry:
Zoeva 237, Maestro 320/6, Jessup 237, Ibra 108.
Następnie Hulu P34. Płaski syntetyczny pędzel. Ten konkretny model jest idealny do odcinania cut crease. Ale przydaje się do kilku innych czynności 😉
Kolejny pędzel to Hulu P46. Mała kuleczka do malowania dolnej powieki.
Na końcu za to mamy Boho 401. I ten pędzel równie dobrze mógłby trafić po kolejnego zestawienia – pędzli bez których nie wyobrażam sobie makijażu na klientce. Idealny do makijażu ust! Dałam go jednak tutaj, gdyż używam go do różnych precyzyjnych czynności. Np nanoszenie korektora/bazy w bardzo precyzyjnych makijażach oczu, a także do “photoshopa retro” czyli punktowego tuszowania niedoskonałości.
Pędzle “odkrycia” z drugiej części:
Od góry:
Pędzel Hulu P66. Odkrycie, gdyż zarówno na pokazach makijażystek, na które uczęszczałam w 2019 roku jaki i w szkole Maquillageart nauczyłam się używać tego typu pędzli i wiem teraz jak bardzo ułatwiają pracę.
Oraz pędzel Hulu P44. Precyzyjny pędzel do brwi, którym świetnie można namalować kreską klientkom.
Dodatkowo wybrałam jeden ulubiony gadżet ubiegłego roku. A jest nim czyścik do pędzli.
Jest on sporym ułatwieniem zwłaszcza jak robię kolorowy makijaż na sobie.
Ale może się przydać również podczas malowania klientek, gdy dysponujemy małą liczbą pędzli.
Jednak pamiętajmy! Podczyszczone pędzle na tym czyściku używany tylko w obrębie jednej klientki!
Ponadto po zakończeniu pracy należny je mimo podczyszczenia umyć.
Została nam jeszcze pielęgnacja.
zacznę od Olejku pod prysznic marki Balea.
Zacznę od niego, gdyż używam go do czyszczenia gąbek. Tak, jest to produkt niemiecki, niedostępny na polskim rynku. Zdaje sobie z tego sprawę i Was uprzedzam. Jednak ani olejek z Isany ani żaden inny jakiego używałam nie jest tak dobry do mycia gąbek jak ten! Dlatego o nim wspominam, może któraś z Was bywa w Niemczech albo ma tam rodzinę.
Nacomi Hydrolat, nawilżająca mgiełka, toner.
Uwielbiam, pięknie koi, nawilża, jednocześnie tonizuje. Dodatkowo na plus jest atomizer, dzięki czemu jest wygodny w użytku. Bardzo, bardzo lubię.
Apteczny szampon na wypadające włosy Skrzypo Vita Pro.
Przy regularnym stosowaniu naprawdę działa! Ja przez problemy z tarczycą mam również problem z wypadającymi nadmiernie włosami (pamiętajmy, że codzienne wypadanie niewielkiej ilości włosów jest zupełnie normalne). Dzięki stosowaniu tego szamponu wypada mi ich zdecydowanie mniej!
Anwen Szampon peelingujący Mint it up.
Świetny produkt do pielęgnacji włosów. Pięknie odświeża włosy i odbija je od nasady. Pamiętajcie, żeby nie stosować go częściej niż raz w tygodniu!
I to by było na tyle 🙂 Koniecznie piszcie, jakie są Wasze kosmetyczne perełki 2019 roku!
P.S. Wybaczcie mi jak wyglądają zdjęcia. Zgadzam się w 100%, że wyglądają jakby zrobione “na kolanie”. Na usprawiedliwienie dodam, że praktycznie wszystkie moje “rekwizyty” do robienia zdjęć, do tego by zdjęcia były ładne i ciekawe mam popakowane w pudłach na strychu. Jednak już niedługo finalna przeprowadzka i “zejdziemy” z tych pudeł, a wtedy zdjęcia już będą bardziej dopracowane i przemyślane 🙂