Nowości marki Essence – HOLO, Electric vibes i wodoodporny puder.
Witam, dzisiaj mam dla Was kontynuację posta z nowościami. Tym razem pokaże Wam nowości marki Essence .
Nowości marki Catrice zobaczycie tutaj.
Przedstawię Wam serię nowych “Holo powder” czyli cieni z serii My must haves; serię kredek do oczu w intensywnych kolorach Electric vibes oraz prasowany, transparentny puder do twarzy – wg producenta – idealny na siłownię.Na końcu pokażę Wam paletę cieni, jedną z czterech nowych palet tej marki inspirowanych różnymi dużymi i sławnymi miastami na świecie.
Jednak to będzie tylko zapowiedź następnego posta, gdyż planuję jej poświecić osobny temat. Może nawet makijaż krok po kroku z jej udziałem. Ale to za tydzień.No to zaczynamy 😉
1. Pojedyncze cienie z serii My must haves w odsłonie “HOLO powder”
- Opis producenta:
Od tej pory można będzie dodatkowo personalizować palety poczwórne i 8-kolorowe, wykorzystując najwspanialszy trend: holo. Cztery holograficzne cienie zapewniają pryzmatyczny efekt na powiekach lub twarzy. Wystarczy wybrać swój ulubiony produkt i wykorzystać specjalny klik-mechanizm, aby umieścić je w wielozadaniowej palecie.
Wielozadaniowa paletka cieni holo
Pryzmatyczny efekt
Specjalny klik-mechanizm
8.99 PLN – maksymalna, sugerowana cena detaliczna
Ja w niemieckim DM zapłaciłam 1,95 euro za sztukę + 1,45 euro za paletkę.
Cienie są pokazane na polskiej stronie Essence (tutaj) więc powinny być dostępne w PL.
Jako że paletkę My must haves miałam zapełnioną, to stwierdziłam, że kupie wszystkie cztery kolory plus paletkę, żeby mi się nic nie “pałętało” po kosmetyczce 😉
Kolory nazywają się:
01 honestly me (jasny złoty kolor)
02 cotton candy (opalizuje na róż)
03 holo kiss (opalizuje na niebiesko)
04 mint muse (opalizuje na zielono)
Moja opinia:
Ja ogólnie lubię cienie Essence. Już pomijam fakt, że paletki robią coraz lepsze, a cienie Melted chrome to sztos.
Jednak te z serii My must haves też są fajne. Z matami różnie bywa, za to te wszystkie błyskotki są naprawdę ładne. Choć nie każdy potrafi sobie z nimi poradzić, ja często po nie sięgam.
Najlepiej błyszczące cienie z tej serii (nie tylko te holo) nakładać na mokro, np w wewnętrzny kącik bądź po prostu palcem i wtedy można wydobyć cały ich potencjał.
Wiadomo, nie jest to ta sama jakość co np. Nabla. ALE jak za taką cenę to naprawdę te cienie są fajne i z potencjałem.
A mówiąc już konkretnie o tych nowych z serii HOLO.. Hm nie wiem czy “holo” nie kończy się na kartoniku ;D
Choć może chodzić o fakt, że w zależności na jaki kolor je nałożymy, one “zmieniają” lekko swój kolor.
Ale same cienie są bardzo ładne. Pięknie opalizują, choć ciężko to ująć na zdjęciach. I są zdecydowanie mocniejsze (w sensie błysku) niż tradycyjne błyskotki z serii My must haves.
Makijaż z ich udziałem:



2. Kredki do oczu i ust “Electric vibes liner”
- Opis producenta:
Electrifying eyeliner styles are easy to achieve with this eye pencil. The soft texture is waterproof and extremely long-lasting. Available in the statement colours neon yellow and coral, pink as well as aquatic and royal blue.
Waterproof eye pencil
Soft texture for electrifying eyeliner styles
Various statement colour
Cena 1,95 euro. W takiej cenie je kupiłam w Niemieckim DM.
Niestety na polskich stronach ich nie znalazłam. Na polskiej stronie Essence też ich nie ma, więc mogą nie być dostępne w PL 🙁
Jak tylko je zobaczyłam na Instagramie Essence Cosmetics od razu wiedziałam, że muszę je mieć 😀
Myślałam, że skuszę się na dwie… jednak każdy kolor jest ciekawy, a cena niska więc zaszalałam i kupiłam wszystkie cztery 😀
A przynajmniej myślałam że wszystkie, gdyż w sklepie były 4 a na stronie widzę kolorów 5.
Ja mam wszystkie od nr 1 do nr 4 czyli:
01. #staywild (koralowa czerwień)
02. #sorrynotsorry (fioletowe indygo ?)
03. #neonlove (ciemny żółty)
04. #paradise (błękit)
Moja opinia:
I wiecie? Nie żałuję 🙂 Oczywiście nie są to produkty dla osób, które się malują mało albo stawiają na neutralne kolory.
Jednak dla osób, które lubią poszaleć, a tym bardziej dla takich które czasem bawią się w makijaże artystyczne to są naprawdę fajne propozycje.
Są mięciutkie, bardzo przyjemnie się nimi maluje. Kolorki są intensywne i takie też zostają na oku. Co prawda liczyłam, że kolor żółty będzie jaśniejszy, bardziej przypominający plastik opakowania… a jest ciemniejszy. Ale i tak jestem zadowolona. Najbardziej wiernie (względem opakowania) wypada błękit.
Są trwałe, swatche nie tak łatwo było zetrzeć czy zmyć.
Nie używałam ich w formie konturówki (producent pisze, że nadają się także do ust).
Natomiast do makijażu oczu (i nie tylko) już je używałam kilka razy i naprawdę byłam zadowolona.
Świetnie podbijają cienie, które na nie naniesiemy. No dla mnie ekstra.
Używałam ich w tym makijażu: (który był stworzony na podstawie facechart’u @milk1422 na IG)

I w jeszcze kilku makijażach oczu, oraz jednego mega artystycznego, ale one czekają sobie w kolejce na publikację na IG 😉
3. Prasowany puder “You better work – fixing powder”
Puder Gym-proog i Waterproof.
- Opis producenta:
The transparent compact powder leaves behind a matte finish that lasts all day and doesn’t weigh the skin down. No matter what the day brings, the waterproof texture can handle any lifestyle and is suitable for all skin tones. An integrated sponge makes application super easy, even for quick touch-ups when you’re on the go.
Cena 3,45 euro. Tyle zapłaciłam w niemieckim DM.Szukałam na polskiej stronie Essence jak i w innych sklepach internetowych i nie znalazłam. Co jest dość dziwne, bo inne produkty z tej serii "you better work" czyli: kremy koloryzujące (ala BB), maskary i spray utrwalający są dostępne w polskich sklepach online.
Skusiłam się na niego, gdyż (przez Hashimoto) mam problemu z potliwością. W sytuacjach stresujących bądź szybkiej zmiany temperatur moje ciało szaleje i poci się jak szalone. Także na twarzy.
Moja opinia:
Puder wygląda pięknie na twarzy zaraz po aplikacji.
Skóra jest gładka, nie jest tępo matowa, a pudru w ogóle nie widać. Nie bieli, nie odznacza się, nie ciastkuje. No po prostu obłęd. Powtórzę.. zaraz po aplikacji.
Jeśli chodzi o gym-proof i waterproof to w związku z moją potliwością, ale także ćwiczeniami muszę przyznać, że makijaż wygląda tak samo przed “kryzysową sytuacją” jak i po.
Dlatego myślę, że dla osób z cerą normalną, niezbyt problematyczną bądź suchą, które szukają czegoś gym-proof za niską cenę – mogą być z niego zadowolone.
Oczywiście ja aplikowałam go pędzlem, a nie załączoną gąbeczką.
ALE. Ja oprócz tego mam cerę mieszaną w kierunku tłustej, wyświecającą się – i po kilku godzinach niestety makijaż twarzy zaczyna mi się ciastkować. Próbowałam z różnymi podkładami i kremami BB, za każdym razem z takim samym skutkiem.
Skóra co prawda nie wyświeca się tak bardzo, jednak szczególnie na brodzie, w okolicach nosa czy między brwiami pojawia się nieestetyczne ciacho. Szkoda, bo po nałożeniu wygląda pięknie.
Dodam, może to być reakcja z moją chemią skóry, po prostu na mnie się waży, ale nie znaczy to, że będzie się tak zachowywać u każdego.
Ja niestety jestem w ogólnym rozrachunku zawiedziona.
Aha i jeszcze jedno, nie żebym wymagała lusterka w opakowaniu z pudrem, gdyż nie jest to jakaś norma. Jednak forma opakowania jest taka, że aż się prosi aby w środku to lusterko było. Zresztą zobaczcie sami:
4. Paleta cieni do powiek “Hello New York”
Ale zawartość, swatche i makijaże w następnym poście ;)