Kolejna hitowa drogeryjna niespodzianka – Mono Eyeshadows Essence Cosmetics
Witam 🙂 Dziś krótko i na temat ;p Czyli moje ostatnie odkrycie, którym MUSIAŁAM się z Wami podzielić.
Mono Eyeshadows Essence Cosmetics .
Kupiłam je przypadkiem, do testów i jestem kolejny raz pod wrażeniem tego co tak tania marka potrafi stworzyć.
Uprzedzam, jeszcze ich nie ma na polskim rynku (chyba że coś przeoczyłam).
Natomiast w Niemczech weszły do stałej sprzedaży (nie jest to limitka) więc myślę, że prędzej czy później pojawią się w PL. A nawet jeśli nie, to tym co mieszkają w Niemczech, bywają tam albo mają tam rodzinę/przyjaciół – polecam się nimi zainteresować.Pojedyncze cienie Mono Eyeshadows to nowość, w zasadzie bezimienną, pisze na nich po prostu “eyeshadow”. Nazwę Mono eyeshadows czyli po prostu pojedyncze cienie podpatrzyłam na IG marki.
Jedna sztuka kosztuje 1,99 euro.
Do wyboru mamy 12 odcieni, w tym 5 matów i 7 metalików.
Gramatura to aż 2,5 g w jednym cieniu.Kolorystyka cieni też jest bardzo fajna, bo znajdziemy tam praktycznie każdy potrzebny cień, w matach beż, czerń, brąz i zgaszony róż. Błyskotki stonowane jak i szalone. Bardzo fajna kolorystyka, mogliby z niej zrobić idealną paletkę podróżną.
Po sukcesie Melted chorme eyeshadows (pisałam o tym hicie tutaj) nie bałam się o jakość błyszczących cieni. Natomiast matów byłam bardzo ciekawa.
Kupiłam najpierw cztery kolory widoczne poniżej, w tym jeden zgaszony czerwono-bordowy mat.
Jaki mi się malowało cieniami Mono eyeshadows Essence?
Błyszczące cienie są bardzo dobrej jakości. Nie jest to błysk cieni Melted chrome. Natomiast naprawdę dają radę i pięknie się prezentują w makijażu, co zresztą zobaczycie na zdjęciach. Według mnie nie odbiegają jakością od droższych marek.
O czym chce powiedzieć to jakość matowego cienia. Byłam w takim szoku….. Tak dobrze mi się nim malowało, blendował się niemalże sam, bezproblemowo. Kolor można budować, no sztos.
Przyznam szczerze, nawet podczas malowania powiedziałam zaaferowana do męża:
“jakby ktoś mi dał sam wkład tego cienia, bez podpisu co to jest, obstawiałabym na cenione, droższe marki”.
Naprawdę minimalnie mu brakuje do cieni Nabli. A to coś znaczy!
Dlatego też przy najbliższej okazji dokupiłam jeszcze dwa cienie, w tym jeden mat – czerń, która jest – uwaga – czarna! Węgiel. No powiem Wam, że marka Essence nie przestaje mnie zaskakiwać jeśli chodzi o cienie do powiek.
Gorąco je POLECAM i mam nadzieje, że już niedługo zawitają do Polski 🙂
Swatche:
(niestety nie zdążyłam przed przeprowadzką zrobić zdjęć dokupionych dwóch odcieni, dlatego pokażę Wam ich zdjęcia ze strony producenta, czyli stąd link)
Makijaże:



* Edit: Sprawdzając w necie jeszcze raz czy te cienie faktycznie są niedostępne w PL i trafiłam na inne o tej samej nazwie.
To nie są te same cienie co kiedyś. To jest nowa linia, której jeszcze w PL nie ma ani nie było.